Przepis na ślub plenerowy i kameralne wesele w Oaza Leńcze

Czy małe wesele na 50 osób ma sens? No jasne, mając takich gości, jak Natalia i Marcin, gwarantuję Wam, że będzie ogień. A jeśli do tego dodacie jeszcze piękny ślub plenerowy w Oazie Leńcze (niczym w słonecznej Toskanii) i totalnie wyluzowaną parę młodą – to śmiało mogę stwierdzi, że to jest przepis na ślub doskonały.

Przygotowania pełne luzu

Czy ktoś w ogóle jeszcze nie zna Doliny Cedronu? Bo mam wrażenie, że jest to celebryta wśród miejsc na organizację wesela czy ślubu w plenerze w województwie małopolskim. Nie ukrywam, że wyjątkowość tego lokalu, jego położenie i architektura Spichlerza od dawna mnie zachwycają. A szczególnie to, że każda z par nadaje temu miejscu wyjątkowości i niepowtarzalnego charakteru.

Natalia i Marcin postawili na totalny luz w tym dniu i pewnie dlatego wszystko wyszło tak doskonale. Po co się stresować przygotowaniami – przecież można (tak jak zrobił to Marcin) spokojnie rozłożyć przepiękne kaligrafowane winietki zrobione z papieru czerpanego, a potem posiedzieć ze znajomymi, którzy już przybyli na ślub i wypić z nimi piwo. No tak – powiecie, że to normalne, że panowie są tego dnia trochę bardziej wyluzowani, niż przyszła panna młoda i dlatego Marcin poranek spędził w ten sposób. To zobaczcie, co robiła Natalia. Ile dziewczyn zdecydowałoby się na samodzielne wykonanie makijażu w dniu ślubu? Dla tej panny młodej nie było to problemem, a do tego – wyglądała obłędnie.

Klimatyczny ślub plenerowy w Oaza Leńcze

Nie zdziwi więc Was pewnie to, że zaraz po szybkim first looku pośród drzew pomaszerowali na swój ślub, a po drodze – znaleźli jeszcze czas na pogawędki ze znajomymi, którzy, tak jak i oni, zmierzali w stronę miejsca ceremonii. No powiem Wam, że bardzo mi się podobało takie luzackie podejście do tematu. Dzięki temu byli w stanie być wszędzie na 100% i przeżywać każdy moment tego dnia. Polecam!

Samo miejsce ceremonii było klimatyczne – w Oazie Leńcze, pośród cienia drzew, z boho dekoracją z ususzonych wysokich traw. A para, jak to oni – zadowoleni, uśmiechnięci i totalnie wyluzowani. Spokojnie mogliby dawać korepetycje z tego, jak ominąć ślubny stres 😉

Kameralne przyjęcie w Spichlerzu w Oaza Leńcze

Nie liczy się wielkość przyjęcia, ale to, jak ludzie się bawią. Warto zauważy, że Natalia i Marcin dali swoim gościom wybór i dzięki różnym możliwościom spędzania wolnego czasu podczas ich wesela w Oaza Leńcze – każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Tradycyjnie, dla kochających imprezę taneczną, DJ przygotował zestaw hitów. Były też różne strefy relaksu, gdzie można było wypocząć przed Spichlerzem na ławeczkach czy leżakach. Dla zmarzluchów były koce. A na ochłodę – zimne napoje w metalowych baliach wypełnionych kostkami lodu.

W środku w Spichlerzu można było usiąść przy stołach przystrojonych np. w złote wazony z bukietami. Ale to nie wszystko. Na zewnątrz czekały stoły, grill i piwo z beczki. I wiecie co? Goście korzystali z tych atrakcji i bawili się znakomicie.

Jak dla mnie Natalia i Marcin doskonale dopasowali wesele do swoich oczekiwań, ale i także do oczekiwań swoich gości. A ich ślub w plenerze, z cudownymi widokami jakie rozpościerają się z Oazy Leńcze, z pewnością także zapadnie wszystkim w pamięci. Mnie na pewno. A Wam? Mam nadzieję, że także. Zapraszam na wpis.